Film promocyjny dla Fishing Planet

Cel podróży- gorąca Hiszpania.

Plan był bardzo prosty- pakujemy się, wsiadamy do samolotu i dwie godziny później jesteśmy na miejscu. W teorii wszystko wydaje się w porządku, o ile nie zamierzamy robić w Hiszpanii filmu 😉

W tym momencie pod względem logistycznym zrobiło się już trochę trudniej, bo naszym celem była polska baza wędkarska Fishing Planet, zlokalizowana w pobliżu miasta Caspe, dla której mieliśmy przygotować film promocyjny.

Szybki przegląd sprzętu, sporo dłuższa chwila na ustalenie planu działania i już wiedzieliśmy, że nie nie będziemy mogli zabrać ze sobą wszystkich obiektywów, statywów i innych akcesoriów. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że mieliśmy świadomość tego, że nie będziemy nagrywać naszego filmu na żadnym przygotowanym planie filmowym (czy jak w przypadku filmów weselnych- w kościele i domu weselnym), ale w nieznanych nam wcześniej plenerach Aragonii.

Musieliśmy więc zdecydować co zabieramy ze sobą. Wybór padł na dwie lustrzanki, czyli nagrywamy film, ale równolegle drugą osoba może zrobić zdjęcie jeśli coś ciekawego pojawi się w kadrze. Jeśli lustrzanki, to i baterie- duuuużo baterii, bo nie wiedzieliśmy jak często będziemy w pobliżu cywilizacji i gniazdek 😊 powerbanki również znalazły się na liście niezbędnych rzeczy. Do tego doszły jeszcze dwa statywy, kamera GoPro, rejestrator dźwięku, mikrofony krawatowe, mikrofon zewnętrzny do lustrzanki i lampa.

Na koniec pozostała do podjęcia jeszcze jedna ważna decyzja- stabilizator czy slider. Jak wiadomo walizki mają ograniczoną pojemność, a w przypadku samolotu waga też nie jest bez znaczenia 😉 Jako że nasz slider to dość pokaźny egzemplarz, ostatecznie został w domu (z perspektywy czasu zrobilibyśmy inaczej, ale o tym później).

No to lecimy

W Barcelonie lądowaliśmy wieczorem,a później czekało nas jeszcze prawie 3 godziny drogi do bazy w bardzo miłym towarzystwie Dominiki i Adama, którzy tam mieszkają.

Baza Fishing Planet mieści się tuż przy znanej chyba każdemu wędkarzowi rzece Ebro, słynącej przede wszystkim z ogromnych sumów.

Wstaliśmy dość wcześnie (wiadomo-emocje) i po szybkim śniadaniu oraz wstępnym rozejrzeniu się po terenie już pakowaliśmy się na łódkę gotowi na sumową zasiadkę.

Zapakowani po brzegi, dopływamy do miejsca zasiadki

Na miejscu rozbiliśmy obóz, na którym było wszystko- pawilon ogrodowy, łóżka karpiowe, fotele, stoliki i mnóstwo jedzenia w lodówkach turystycznych. Wędki były już na swoich miejscach, a my zajęliśmy się pierwszymi nagraniami do filmu.

Na pierwszy ogień poszedł Adam 😊 Adam jako przewodnik wędkarski na stałe mieszkający w bazie po pierwsze mógł nam opowiedzieć zarówno o urokach życia w Hiszpanii, jak również o samej bazie oraz specyfice rzeki i ryb tam występujących.

W międzyczasie dzięki GoPro powstawały filmy poklatkowe i ujęcia z łódki.

Ujęcia z GoPro podczas nęcenia i wywożenia zestawów

W obozie nad rzeką spędziliśmy aż 4 noce (raz dziennie spływając do bazy żeby się wykąpać, przebrać, podładować baterie, zrzucić na dysk już nagrany materiał i uzupełnić zapasy). Najbardziej przerażona byłam tym oczywiście ja, ale kiedy okazało się, że noce w Hiszpanii są na tyle gorące, że nie ma najmniejszych szans zmarznąć siedząc nawet w krótkich spodenkach, a do tego nie gryzą komary- całkowicie zmieniłam zdanie.

Pierwszego dnia wiał silny wiatr, który delikatnie chłodził- był to jedyny dzień, kiedy mogliśmy tak leżeć na słońcu

Ryby jak to ryby- nie biorą już po kilku minutach od wywiezienia zestawów, a więc mieliśmy dużo czasu na rozmowy, czytanie i nagrywanie ujęć (zaczęliśmy już nawet kojarzyć która jest godzina- na przeciwległym brzegu o stałych porach zaprowadzano nad rzekę stado owiec z dzwoneczkami na szyjach).

Wieczorem nie obyło się oczywiście bez grilla.

Owce na drugim brzegu

I jak to często bywa- jak się człowiek nie spodziewa, to zaczyna się coś dziać 😁

Bardzo późny wieczór, wszyscy leniwie siedzą na fotelach myśląc nad pójściem spać i nagle… dzwonek- jest ryba!!! To były ułamki sekund- Adam z Łukaszem i Dominują do wędek, ja do lustrzanki i czekamy na to co wyholuje Łukasz 😉

Pierwsze branie, tak na zachętę- sum o długości ponad 150 cm.

Nagrywanie w nocy z lampą trzymaną w ręce nie było łatwe, ale pierwszy hol udało się nagrać w całości.

Na szczęście nasza zasiadka się na tym nie zakończyła, a na koniec trafiły się dwa piękne, pokaźne sumy.

Pierwszy z większych sumów

A to jego jeszcze większy brat

Jeśli chodzi o ilość złowionych i nagranych ryb- nie było źle- mogło być lepiej, ale Adam wyjaśnił nam, że jest to spowodowane wyjątkowo niskim stanem wody w rzece (łowiliśmy na jeziorze zaporowym), co bezpośrednio przełożyło się na ostateczne wyniki naszej zasiadki.

Na tym zdjęciu dobrze widać niski stan wody w Ebro

Po kilku nocach w plenerze spakowaliśmy wszystkie rzeczy i wróciliśmy do bazy.

Odpoczynek należy się jak wiadomo każdemu, więc chętnie skorzystaliśmy między innymi z basenu, który jest na terenie bazy, podjadaliśmy figi prosto z drzewa, spacerowaliśmy po okolicy i próbowaliśmy specjałów kuchni hiszpańskiej serwowanych przez wspaniale gotującą Dominikę.

Odpoczywamy, bawimy się! 🙂

Nie oznacza to oczywiście, że daliśmy sobie spokój z rybami 😊

Pobudka przed wschodem słońca- czas na spinning. Ujęcia wschodu słońca nad rzeką- bezcenne. Okazało się, że było to dobre posunięcie, bo Ebro jest bogate również w sandacze i okonie w rozmiarach raczej rzadko w Polsce spotykanych, których udało nam się sfilmować bardzo dużo. W międzyczasie Adam na bieżąco dzielił się przed obiektywem swoimi spostrzeżeniami oraz szeroką wiedzą wędkarską.

Duma Adama- ogromny sandacz

Łukaszowi trafił się trochę mniejszy egzemplarz

Połowy z łódki okazały się strzałem w 10, ale niestety po godzinie 11 nie dało się już wytrzymać w temperaturze prawie 40 stopni i musieliśmy wracać do bazy, dlatego robiliśmy takie wyprawy kilkukrotnie. Ostatniego dnia trafiła się prawdziwa perełka- 215 cm sum złowiony na przynętę sandaczową przez stałego gościa bazy 😄

Żeby go wyciągnąć trzeba było się trochę nagimnastykować- Adam na środku rzeki musiał przejść na drugą łódkę, żeby pomóc w holu, a Łukasz przeszedł szybki kurs sterowania drugą łodzią 😄

Ale udało się!

Sum na spinning- niesamowite wrażenia

Płynąc łodzią często widzieliśmy piękne miejsca, w których aż żal było nie stanąć na brzegu i nagrać kilku ujęć, ale rzeka nie zawsze była łaskawa- zamontowana na łódce echosonda często pokazywała przy brzegu nawet 6 metrów głębokości, a dodając do tego skały, przy których nie dało się przycumować niestety trzeba było obejść się smakiem i podziwiać krajobraz z bezpiecznego miejsca.

Jak Hiszpania to również plażowanie- wybrzeże Costa Dorada to coś dla wielbicieli gorąca i słońca, a więc czułam się jak w raju 😁 Tak na marginesie to goście bazy również mogą skorzystać z takiej wycieczki.

Po kilku godzinach wylegiwania się na leżakach, owoce morza były tym czego potrzebowaliśmy na kolację 😁

Jeszcze więcej słońca, palmy, papużki, plaża- czy latem można chcieć czegoś więcej?

Baza jak wspomniałam wcześniej położona jest w suchej Aragonii, ale kilkanaście kilometrów od Katalonii, czyli chyba najbardziej malowniczej i zielonej części Hiszpanii, przez którą jechaliśmy do Salou. Górzyste, a zarazem zielone tereny- zdjęcia i tak nie oddają tego piękna natury 😉

Katalonia skąpana w zieleni

Do filmu dograliśmy z Adamem również poradnik dla wszystkich, którzy chcieliby wybrać się do Hiszpanii na życiowego suma, ale nie za bardzo wiedzą czego się spodziewać, jak się przygotować, jakie zestawy się sprawdzą, jakie metody połowu brać pod uwagę, a także jak dotrzeć z lotniska do bazy 😉

Tu mikrofon krawatowy był niezastąpiony, ponieważ często wiał wiatr na tyle silny, że mikrofon zewnętrzny (nawet z osłoną) by sobie nie poradził, a nawet ten dźwięk z rejestratora i mikrofonu krawatowego trzeba było poprawić- Łukasz jest w tym mistrzem 😊

I dokładnie tak jak wiemy, że mikrofon krawatowy był potrzebny, tak samo wiemy, że slider byłby lepszym wyborem- porywy wiatru, szczególnie nad rzeką były tak mocne, że prawie całkiem uniemożliwiły komfortową pracę ze stabilizatorem.

Ale cóż… następnym razem 😉 

Z ciężkim sercem żegnamy Barcelonę

Jeśli chcecie jechać na ryby do Hiszpanii to tylko do bazy Fishing Planet- domowa atmosfera gwarantowana, znający się na rzeczy przewodnik wędkarski również.

Jeśli kochacie słońce i żaden upał Wam nie straszny- Hiszpania również będzie idealnym kierunkiem.

My na pewno tam wrócimy 😉

 

Magdalena Dąbrowska

© Copyright 2019 Klimczyk Wideofilmowanie